Teoretyczne rozpoczęcie sezonu
Teoretyczne rozpoczęcie sezonu
Nasze zakończenia i rozpoczęcia sezonu na Ślęży i Raduni robią się już tradycją. Jedne są teoretyczne inne hipotetyczne, a to dlatego że przecież i tak jeździmy po zakończeniu sezonu i jeździmy przed jego rozpoczęciem, więc w sumie się nie liczy…
Obiecywaliśmy Wam, że będzie wyjątkowo i było! Przez całą zimę praktycznie nie było tu śniegu, więc wyjątkowo na weekend, w którym odbywał się zlot, śnieg się pojawił. I to niemało, spadło go jakieś 15 cm. Blady strach padł na rowerowe dusze, ale stwierdziliśmy, że i tak będziemy się dobrze bawić i na szczęście nasi goście też tak stwierdzili.
Mimo ciężkich warunków w sobotę stawiła się ponad setka gotowych na wszystko MTB alpinistów z przeróżnych części Polski. Mało tego, nasz start nagrała nawet telewizja TVN! Pewnie nie wierzyli, że rzeczywiście będziemy jeździć. A jeździliśmy i to nie mało.
Pierwszy podjazd… a raczej wypych po świeżym puchu nie był łatwy podobnie jak pierwsze zjazdy nieprzetartymi jeszcze ścieżkami, co nie zmienia faktu, że była przy tym masa zabawy i masa dzwonów, ale lądowanie na takim puchu to właściwie przyjemność. Kolejne zjazdy już lekko rozjeżdżonymi trasami przynosiły coraz więcej frajdy i prędkość przejazdów zaczęła rosnąć.
W przerwie można było pokrzepić się żurkiem lub zupą chmielową w Jaga Bar na Tąpadle, przyjrzeć się albo zabrać na testy rowery naszych wystawców. Odwiedziły nas marki Kross, Canyon i Rose, prezentując swoje floty rowerów gotowych na testy. Gościliśmy też firmę Banana Bikes, która zaprezentowała swoje lekkie komponenty a w niedzielę przyjechała ekipa Enduro Electric, która udostępniała na przejażdżki elektryczne Mondrakery. Działo się!
Ale to jeszcze nie wszystko, w sobotę wieczorem w Mieszku i Jagience przygotowaliśmy prelekcje naszych specjalnych gości. Piotrek Kurczab mówił o tym jak przestał się ścigać zawodowo i zaczął współtworzyć Trasy Enduro Srebrna Góra, Łukasz „Lusiek” Szymczuk opowiedział jak przestał golić nogi i został enduro oraz o jego tajnikach treningowych a na koniec Rafał Rogowski i Łukasz Mroczek pokazali nam jak źle robimy przysiady po kilku piwach i jak zadbać o kondycje i sprawność naszych ciał po urazach i przy intensywnych treningach. Oko cieszyła pełna sala słuchaczy!
Po małym after party nikomu nie starczyło już sił na zostawienie pasty do zębów na klamkach i wszyscy skupiali się raczej na tym, żeby samemu na tych klamkach nie pozostać. W niedzielę przecież też czekała na nas jazda!
A niedziela wynagrodziła nam sobotnie przecieranie szlaków pełnym słońcem i utwardzonymi, przejezdnymi, śnieżnymi singlami. W niedzielę można było już poszaleć i szlifować technikę na śliskich ścieżkach z zaspami po bokach. Mimo mrozu, słońce sprawiało, że oczy się cieszyły spod zamarzniętych gogli. Każdy jeździł ile energii mu straczyło po trasach na Raduni i Ślęży.
W połowie dnia część ludzi zaczęła się pakować, bo musicie widzieć, że mieliśmy gości z różnych krańców Polski, np. ze Szczecina, Zakopanego czy Rzeszowa! A przecież każde z tych miast to jakieś 1459 km od Wrocławia, a przynajmniej nam się tak wydaje.
Mimo ciekawej aury pogodowej, nie kojarzącej się zbytnio z rozpoczęciem sezonu bawiliśmy się znakomicie i chcieliśmy podziękować wszystkim za przybycie! Za możliwość jechania bokiem po śniegu wśród takich wspaniałych zawodników jak Robert Piekara, Łukasz Szymczuk czy Mariusz Bryja. Za odwiedziny magazynu Bike, kanału Dirt it More – Janek miał pewnie szok termiczny po powrocie z Hiszpanii. Dziękujemy prelegetom, wystawcom i naszym fizjoterapeutom, którzy całą sobotę maltretowali różne osoby w Mieszku i Jagience, tak że niektórych trzeba było znieczulać piwem. Dziękujemy naszym sponsorom i partnerom, firmom: Sonko, Forever, Banana Bikes i Tygu.
Sezon, przynajmniej teoretycznie, uważamy za rozpoczęty!
Ps 1
Maciek Wencel ma dalej na sprzedaż gwóźdź otwierający wszystkie drzwi – cena 200 zł brutto.
Ps.2
Lusiek pokonał w końcu zaśnieżonego dropa na Dolce – i to na rowerze! Gratulujemy determinacji!
Ps.3
Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia Maćka, który miał poważny dzwon, ale jesteśmy pewni, że już niedługo odegra się na drzewie, które go znokautowało!
Ps. 4 Więcej zdjęć: