Siła, masa, pierdolnięcie ep. 05 – Trener personalny

18 stycznia, 2020 / Krolik

Po zabawach w crossfit, siłkach, ćwiczeniu w domu i przeżyciu prawie 40 lat, niektórzy dochodzą do wniosku, że może warto zainwestować hajsiwo w trenera personalnego. Niektórzy mogą uznać, że stówę za godzinę można lepiej spożytkować, zatrzymując się na poboczu jednej z dróg krajowych. Niestety popularyzacja ekspresówek powoduje, że takie możliwości radykalnie się marginalizują. Z tego powodu skupimy się na wydawaniu na personal coacha, bo i benefit lepszy i mniejsze ryzyko.

Stówę można wydać na roczny zapas słoninki do karmika albo na trening na którym się dotknie kolegę. Fot. Krzysztof Stanik

W sumie, jeśli umiecie ogarnąć się na siłce, macie pojęcie na treningu, jesteście kurewsko zmotywowani i nigdy nie robicie nic źle, taka forma treningu nie jest Wam potrzebna. Z drugiej strony, jeśli patrząc w to siłowniane lustro pięść zaciska się i sama zmierza do Waszej twarzy, celem zajebania Was samych, może warto pomyśleć o wartości dodanej treningu, bo dostajecie kogoś kto:

  • pomaga wyznaczać cele  
  • układa trening zgodny z preferencjami
  • rozumie Wasze ograniczenia (np. tendencje do kontuzji)
  • zauważa słabości i niweluje je w trakcie

Od kręcenia w miejscu zimą nie uciekniesz. Tu przy okazji ćwiczysz bicka na długie zimowe wieczory Fot. Krzysztof Stanik

Nasze i przyjaciół doświadczenia z trenerami różnej maści można zgrupować w następujące profile:

  • Przaśny Ździchu – dużo żarcików o dziurach i ruchaniu. Za młodu umiłowanie fitnessu i ładnego bicka. Od X lat chłop powtarza to samo i mu to działa, więc i Tobie pokaże. Słabo ze słuchaniem potrzeb.
  • Biggest cock of the gym – szukać w boxach crossfit – Cytaty:  “… dajesz kurwa dajesz, sportowiec na martwy bierze 3x ciężar swojego ciała”. “..Kontuzje….. A kontuzje ….. mi się nie przytrafiają”, “jak to kurwa nie wiesz kto to Mat Fraser ?”  W głowie tylko martwy, clean and jerk. Koniecznie jakiś tatuaż 🙂 
  • Merytoryczny trener pokazowy – Cytat: “Moje zawodniczki są tak zmotywowane, że od pół roku nie miały okresu, .. tak tyrają” Focus na zawodników, bo przecież tylko bycie zawodnikiem ma sens. 
  • Egocentryczny Daenerys Targaryen z kutasem – Cytat: “Haaaalo, taaa jestem trenerem dyscypliny X, Zawodnikiem, redaktorem i pracownikiem akademickim. Jestem tak zajebisty, że nie mieszczę się w ramkę, też nie słucham, bo wiem najlepiej”
  • Przedsiębiorczy Rysiek – niby wszystko spoko, ale przez połowę Twojego treningu przybija piątki z ekipą z boxa albo dealuje z kimś przez tel. 

Odbity w lustrze precel miłości w nowym roku symbolizuje zawsze niesuche mleko w oponach i dobrobyt na podjazdach Fot. Krzysztof Stanik

Pewnie każdy mógłby poszerzać tę listę bez końca. Ważniejsze jest jak uniknąć takiego fakapu? Bo praca z takimi prawdziwkami jest smutna i te 100 za godzinę, jednak lepiej i przyjemniej zostawić u leśnego ssaka, np…Roksany, Iriny lub … Siergieja. Co tam kto lubi.

Po naszych doświadczeniach zebraliśmy garść minimalnych oczekiwań od coacha.

Gibkość pantery przydaje się na podjazdach, gdybyście chcieli dodać sobie animuszu i powąchać swe jaja bez sięgania do nich. Fot. Krzysztof Stanik

Początek 

Fajnie jak trener ma dla Ciebie czas i chce pogadać o oczekiwaniach, celach, potrzebach. W końcu na jakiejś podstawie gość ma zmontować dla Was dedykowany trening. Wielu żongluje sloganem “Indywidualne podejście” jak Rocco Sigfredi cyckami i trochę smutne jest jak osoba wchodząca na trening po Was ma identyczne ćwiczenia. My na początku naszej przygody z naszym coachem – Dawidem zostaliśmy zważeni, pomierzeni i pogadaliśmy dlaczego ważne są dla nas takie cele, a nie inne. Opowiedzieliśmy też o naszej przeszłości sportowej i urazach.

To jest zupelnie inna jakość gdy masz po treningowe rozciąganie dedykowane nie tylko pod ćwiczenia z treningu ale też pod to co akurat Ci się spięło. Fot. Krzysztof Stanik

Profil osobowy

Trener nie musi być najbardziej napompowaną osobą na siłowni (boxie..), ale musi dobrze wyglądać. Przez określenie „dobrze” mamy na myśli proporcjonalne ciało, nie przerośnięte, dobrze odżywione dietą, a nie odżywkami. Skóra zdrowa, a nie pryszczata – co mogłoby wskazywać na żarcie koksu i innych małpich sperm. Miło, gdy nie jest ulaną świnią. Jeśli ma jakieś osiągnięcia w sporcie to dodatkowy plus. Nawet duży. Uważajcie tylko, aby nie czerpał z jednego sportu.

Nie ma ten teges – ławeczka musi być. Dobrze aby trening nie składał się z samych ćwiczeń “siłownianych” Fot. Krzysztof Stanik

Różnorodność i dedykowanie

Zerkajcie na ilość sportów jaką uprawiał. Skąd czerpie pomysły na ćwiczenia?  Wszechstronność gwarantuje Wam wszechstronne ćwiczenia. Weźmiecie gościa z backgroundem tylko ciężarowym to będziecie najpewniej w większości przerzucać żelastwo. Mamy szczęście mieć jako coacha byłego dziesięcioboistę z osiągnięciami. Dziesięciobój to dziedzina wymagająca kurewsko dużej wszechstronności. W dodatku każdą wolną chwilę spędza na rowerze, rolkach i innych sportach. Dzięki temu przez 3 miesiące treningów żadne ćwiczenie nie powtórzyło się dwa razy 🙂 oprócz martwego i przysiadów.  Oczywiście każdy trening dzieli się na 15 min rozgrzewkę, 1h właściwego treningu a potem 15 min stretchingu, ale na tym podobieństwa się kończą. Może jego studio Fitcoach nie jest duże (nie musi być !!) i nie śmierdzi na kilometr testosteronem, ale treningi są zaskakująco wszechstronne i ciekawe.

Pomoc w celu 

Idąc do personalnego mieliśmy 3 cele:

  1. Stabilizacja i wzmocnienie core
  2. Poprawienie wyglądu ciałka
  3. Poprawienie skoczności i zwierzęcości 🙂

Po pierwszym treningu usłyszeliśmy od coacha, że punkt trzeci zaczniemy robić za pół roku, bo jesteśmy tak koślawi, że się porozwalamy przy skokach i mocno dynamicznych ćwiczeniach. 

A jak liczymy na cool ciało szybko,…. to żebyśmy się nie rozczarowali. I to jest czego oczekiwaliśmy. Nie pieprzenie marketingowe, że wszystko się da, tylko obserwacja i jasne określenie i rewalidacja celów. Pamiętam zajęcia crossfit, na które przychodziły grubasy i bezmięśniowi licealiści, każdy dostawał sztangę i akurat rypaliśmy martwe na czas. Trener o zdecydowanie największym kutasie (na 100% wytatuowanym by być bardziej cool) wykrzykiwał, że każdy da radę, bo to piękno crossfitu. Sporo osób dość szybko łapało kontuzje. 

Nauczmy się chodzić lub nawet raczkować, zanim zaczniemy biegać.

Z kettlem na jajach jeszcze nikt nie kłamał. Fot. Krzysztof Stanik

Obserwacja

Często nie zdajemy sobie sprawy z naszej nieprawidłowej postawy czy pozycji podczas wykonywanych ćwiczeń. Lustro nie skoryguje nam tego – musi to zrobić osoba z zewnątrz – najlepiej trener, który wie jak nas skorygować. Fajnie jeśli dodatkowo taka osoba jest wykształcona pod kątem podstaw fizjoterapii i potrafi dobrać dla nas ćwiczenia korygujące. W naszym przypadku często słyszymy uwagi jak: łopatki razem, nogi prosto, głowa wyżej, …. dupa wyżej, aaaa …. nie….. o dupie wyżej słyszymy tylko w pracy 🙂  Jeśli nie jesteśmy tego w stanie skorygować, coachu przerywa ćwiczenie i robimy takie, w którym umiemy panować nad ciałem. Uwagi o łopatkach czy nogach wynikają z jego spostrzeżeń, ale też z informacji, które przynosimy od naszego fizjoterapeuty.

Dobry coach swym przenikliwym wzrokiem zajrzy Ci w każdą dziurę. Fot. Krzysztof Stanik

Słuchanie 

W dzisiejszym świecie kiedy każdy pręży i pucuje pałę by była ładniejsza, ciężko jest o ludzi którzy słuchają i procesują.

Dobry trener dopasuje trening do naszych możliwości, korygując jednocześnie nasze braki, dobierze jego intensywność i charakter do podopiecznego, biorąc pod uwagę również jego stan psychiczny – bo nie każdego dnia czujemy się doskonale. 

Przedtreningowe zapytanie „Jak tam się czujesz dzisiaj? Jak nastrój?” nie oznacza anglosaskiego bullshitu. W zależności od odpowiedzi powinien dopasować ćwiczenia – czasami z pewnych rezygnując, albo dodając np. ćwiczenia oddechowe – które pełniły również funkcję relaksacyjną kiedy dowiadywał się, że Twój dzień jest prąciowy, albo dodając interwały kiedy masz dzień konia. Trening ma być fajnie spędzonym czasem, formą rozrywki, a nie katorgą, męczarnią czy przykrym obowiązkiem.

Spoko jeśli każdy rzeczowo określi sobie, czego potrzebuje. Większość z nas ma słaby core  i w dodatku jesteśmy pokaleczeni koślawościami z przeszłości. Zima i trener personalny plus opinia fizjoterapeuty są dla nas gwarancją w miarę bezbolesnego prostowania tych wszystkich słabostek i niedociągnięć ze skutkiem ubocznym w postaci rzeźbienia sylwetki. W sumie więcej mięsa to lepszy attract na płeć przeciwna i miększe lądowania. A sensowny coach to motywacja, przyjemność i większa gwarancja osiągnięcia celów bez uszkodzenia się.

Kilka słów otuchy się przydaje kiedy chcecie sobie spuścić kettla na ryj. A poważnie to spoko kiedy coach powie Ci – weź idź po mniejszy ciężar bo kaleczysz. Fot. Krzysztof Stanik

Dodatkowa motywacja

Ćwiczenia takie jak wariacje planków, przeskoków na bosu, przysiadów na piłkach są tak zrypane, że sami w domu nie wyciągniecie z siebie tyle co w przypadku, gdy ktoś ustawi Wam timer i karze cisnąć do porzygu. Nie lubimy kasować swoich słabości, bo jest to tak przyjemne jak oglądanie psów szczepionych dupami na wystawie bolidów F1. Z motywacją z boku da się to robić nawet przyjemnie.  Dzięki za pomoc w przygotowaniu art Krzysztof Stanik (Foto)  i Dawid Pyra (nasz coach)

Zbyt mocne parcie może skutkować urodzeniem czegoś. Fot. Krzysztof Stanik

Dodaj komentarz

Czytaj także

Carbony za miliony

16 sierpnia, 2019 / Masko Patol

Zawody bez spiny

19 lipca, 2019 / Krzysztof Pałys