Otwarcie sezonu na Ślęży 10-12.03.2017

20 marca, 2017 / Rudy

Tradycyjnie wczesną wiosną w Masywie Ślęży odbywa się impreza na otwarcie sezonu rowerowego. Z uwagi na specyficzny mikroklimat, dzięki któremu śnieg na Ślęży znika prędzej, niż w innych górach, miejsce to cieszy się sporym zainteresowaniem enduro-wyznawców: mogą oni po zimie szybciej zejść z trenażerów i powrócić do jazdy w górskim terenie. Oczywiście spora grupa riderów korzysta z walorów ślężańskich przez cały rok, niezależnie od ilości śniegu, błota i temperatury powietrza, ale imprezy na rozpoczęcie sezonu lubią nawet ci, dla których sezon nigdy się nie kończy.

Tłumnie zgromadzeni.

W tym roku podczas zlotu zorganizowanego w ośrodku „Mieszko i Jagienka” na Przełęczy Tąpadła (ok. 45 km od Wrocławia) w dniach 10-12 marca przez połączone siły POMBA i wrocławskiego teamu Knurświny, wielbiciele rowerowego enduro mogli zaznać adrenaliny na trasach Ślęży i Raduni. Tym razem hasłem imprezy była “JAZDA BEZ SPINY” – chodziło przede wszystkim o dobrą zabawę wśród wszystkich uczestników i integrację. Prognoza pogody nie była zachęcająca i wielki szacunek dla tych, którzy mimo to zdecydowali się na przyjazd. Prognozy się sprawdziły: padał deszcz, było mgliście, lecz również pojawiło się trochę słońca. Widać było, że ludzie są już spragnieni jazdy – organizatorzy naliczyli więcej niż setkę uczestników! Mimo, że udział pierwiastka męskiego przeważał, to i płci pięknej nie zabrakło.

Pcipiękna.

Zlot trwał od piątku do niedzieli, lecz każdy mógł wpaść choćby na jeden dzień i pojeździć po singlach z przewodnikiem. Dla tych, którzy woleli pozostać niezależni, Knurświny przygotowały syntetyczne opisy tras: Trasy w Masywie Ślęży i Raduni.
Trasy zjazdowe w Masywie Ślęży są różnorodne i mają opinię trudnych. Zaliczają się do nich przede wszystkim odcinki specjalne wytyczone kilka lat temu na zawody enduro przez ekipę emtb.pl, które są “pielęgnowane” przez korzystających z nich riderów, a od czasu do czasu pojawia się jakiś nowy singiel zagrabiony przez miejscowych zapaleńców.

 

Organizatorzy zlotu zadbali o bezpieczeństwo i dobrą zabawę dzieląc uczestników na kilka grup, zróżnicowanych pod względem zaawansowania techniki jazdy. Ludzie już sami zdecydowali, w której ekipie chcą jechać. Grupy były prowadzone przez przewodników znających miejscowe trasy jak własną kieszeń.

W sobotę i w niedzielę chętni mogli testować rowery Whyte. Zainteresowanie było ogromne i trzeba było mieć sporo szczęścia, żeby zdobyć wybrany model na jazdę testową.
Integracja, jak wiadomo, sprawia, że nikt nie ma ochoty wcześnie kłaść się spać, a co za tym idzie – wstawać o świcie, dlatego jazdy rozpoczynały się między 10.00 a 11.00. Mokre single, śliskie kamienie i korzenie były katowane aż do późnych godzin popołudniowych w sobotę, w niedzielę niektórzy już mniej palili się do jazdy, pewnie dlatego, żeby jeszcze przed poniedziałkiem w domowych pieleszach pooglądać filmy i zdjęcia ze zlotu.

Rozbitkom z Whyte pomogliśmy zbudować namiot.

“Po zjazdach w deszczu i błocie, każdy zrobił focie” – jedną z niespodzianek przygotowanych dla uczestników zlotu był przyjazd na sobotnią integrację odlotowej ekipy fotograficznej Pobudka-Fotobudka. Niezliczona ilość śmiesznych gadżetów wykorzystywanych przy pstrykaniu fotek dostarczyła świetnej rozrywki, a gotowe pamiątkowe zdjęcia wysypywały się z fotobudki jak z rękawa magika.

Na afterparty oprócz alkoholu była wpadła Pobudka Fotobudka.

Mimo padającego w sobotni wieczór deszczu udało się rozpalić ognisko i chętni mogli spędzić trochę czasu na pieczeniu kiełbasek. Część uczestników okupowała w tym czasie bar “Jaga” zlokalizowany na terenie bazy zlotu.

Podczas, gdy w sobotę dorośli bawili się na mokrych ślężańskich singlach, cała “armia” dzieciaków biorących wraz z rodzicami udział w zlocie zawzięcie rywalizowała na specjalnie dla nich wyznaczonym odcinku specjalnym. Dzielne dziewczynki i odważni chłopcy mieli do pokonania niezbyt łatwą trasę poprowadzoną w pobliżu bazy zlotu, wśród drzew i korzeni, dodatkowo z małym podjazdem na końcu. Szczęśliwie nie było żadnej wywrotki podczas zawodów dla dzieci, a starsze kategorie wiekowe domagały się wydłużenia im trasy o dodatkową pętlę! Najmłodszy zawodnik miał niespełna 3 lata, a zawodniczka najstarsza lat 12. Wszyscy uczestnicy zawodów za tak wspaniałą rywalizację otrzymali medale i dyplomy. Rodzice mogą być dumni!
Bardzo cieszy entuzjazm, który ludzie przywieźli na zlot. Na śliskich singlach było parę niezłych dzwonów, mocna jazda i przy okazji kupa śmiechu – czyli to, co najlepsze. Wspaniałą nagrodą dla organizatorów i doskonałym podsumowaniem imprezy są liczne podziękowania uczestników, którym „permanentny banan” nie schodził z twarzy. Wysoka piona dla wszystkich!

Tekst autorstwa Joanny Sobieralskiej, ukazał się w portalu bikeboard.pl

Galeria: https://www.facebook.com/pg/knurswiny/photos/?tab=album&album_id=1297606373637794

Tak bawili się mali (credits: Piotr Steckiewicz)

A tak duzi (credits: Jacek Duk)

Czytaj także

Jesse Melamed – wywiad

9 października, 2020 / Krzysztof Pałys

Oklejanie roweru

9 marca, 2020 / Masko Patol