Ibis Ripmo test długodystansowy
Rok wspólnego mieszkania i macanek to moment w którym na podłodze pomieszczeń pojawiają się brudne gacie, rajstopy i śmierdzące skarpety. Może pojawiać się też pukanie przy nieogolonych nogach czy tropy na muszli klozetowej.
Dlatego Ripmo ostatnio przestał się myć, co widać na zdjęciach. Ale ja to akceptuje.
Mija pierwsze zauroczenie i można napisać w końcu coś w miarę obiektywnie. Rower przejechał ponad 1500 km więc coś już o nim wiadomo. Latał w każdych warunkach. W polsko-jesiennym gnoju, spędził 10 dni na La Palmie, tydzień na Majroce, co tydzień był wyprowadzany gdzieś na dolnym śląsku. Co by się miało popsuć, już by się popsuło.
W pigułce – dla zastanawiających się czy było warto – było. Mój kolejny rower to też będzie pewnie Ripmo.
Nerki i wątroby
Zdecydowałem się na kit na GX + Foxy factory + koła carbon na piastach Ibisa. Korciła wersja na piastach Industries Nine, ale pomyślałem, że mam dwie nerki i nie chce zostać z jedną. Na wątrobę, która ponoć się regeneruje po częściowym wycięciu, jednak nie było akurat chętnych. GX wygląda dobrze cenowo a wersja X01 to jakaś masakra cenowa.
Od razu było wiadomo, że będą zmiany w detalach.
W modach pomogło bardzo składanie roweru w Thirty Three Bicycles Studio. Wszystkie części które tam się znalazły były u nich na stanie, więc nie trzeba było robić zbieraniny z połowy Polski. W dodatku chłopaki kumają, że kiedy coś się chce, to chodzi właśnie o tę rzecz i nie próbują przekonywać, że jakieś BBB będzie tak samo dobre.
Rama
Od początku rower robił zajebiście robotę na zjazdach. Na podjazdach też, tylko trzeba było ustawić odpowiednio zawiechę.
Bez odpowiedniego setupu ciśnienia ma się ochotę na podjazdach wyj@#ać go w krzaki. Zakres ciśnień pasujący do masy jest bardzo mały. Za mało luftu – gnie się jak zjazdówka, za dużo – jest sztywny jak szosówa. Idealnie – jest zajebiście.
Moje obawy budziły ślizgi zamiast łożysk. Nie ma z tym dramatu. Warto raz na sezon przesmarować, ale nie syfią się i nie zabijają jakości pracy zawiechy. W sezonie i tak odeślecie uginacze na serwis to od razu można się zabawić w smarowanie.
Z ramą nic się nie dzieje.
Suport to wkręcany DUB. Kolejny nowy standard. Miło, że wkręcany bo nie trzeszczy jednak ze względu na podkładki wchodzi na kilka zwojów gwintu. Lepiej uważać i sprawdzać dokręcenie bo jeśli się poluźni to ten gwint rozwalicie.
O geo ramy i jej plusach pisaliśmy przy okazji testu. Siedzi się w rowerze, pozycja jest tak idealna, że nie trzeba się spinać z dociążaniem przodu, podczas zjazdów nie ma konieczności drapania się po jajach i wyciągania rodzynów z dupy przy pomocy opony. Niektórzy mogą za tym tęsknić, nam to pasowało. Po roku odczucia się nie zmieniły, więc po więcej zapraszam tutaj: Ibis Ripmo
Internal routing. Jest i działa. Jezu jakie to jest spoko, że pancerze wymienia się w milisekundach. Z minusów to nie jest za super jeśli zakładamy heble. Trzeba rozpinać przelewy i przelewać. No, ale czego się nie zrobi dla estetyki i piękna.
Uginacze
Całym teamem poszliśmy w wypaśniejszą wersje zawieszenia. Zamiast widła Float 36 performance jest Fox Float 36 Grip 2 Factory 160mm. Jeśli chodzi o damper to w podst. wersji jest Fox Float DPX, a w naszej X2. Ilość ustawień zabija, dobrze użyć toola typu Shock Wizz. Można jechać na ustawieniach z instrukcji i nie jest źle. Ja tak zrobiłem. Otworzyłem tylko bardziej szybka kompresję, bo kamulce na Ślęży tego wymagają.
Jednak użycie dedykowanego narzędzia jak ShockWizz czy SusMyBike robi robotę. Żałuję, że zrobiłem to po roku. We Wrocławiu możecie pożyczyć je od Thirty Three Bicycles studio albo pożyczyć za free jak kupicie u nich rower.
Przez rok z zawiechą wszystko fporzo. Po około 4 miesiącach przytępiła się trochę kultura pracy foxów i trzeba je było wysłać na przegląd gwarancyjny. Wysłałem do Spidera, dostałem amortyzatory z powrotem po serwisie za miliard złotych i z ich pedalskimi naklejkami których za ch#ja nie mogę odkleić. No ale jak się chce gwarancje to trzeba przeżyć hajs, natomiast kurwica mnie bierze na te naklejki. W przyszłości jednak chętnie szedłbym w sprężynę z tyłu. Pewnie progresywną od MRP. Sprężyna jest przyjemniejsza od powietrza, ale bądźmy szczerzy to jest taka fanaberia troszkę.
W widle jakiś czas temu pojawił się Ramp Control od MRP i zmienił jego charakter, że hoho. Śmigam na o 10 PSI mniejszym ciśnieniu, i dobijam rzadziej a wybieralność liści jest lepsza. Czuje że używam większości skoku.
Reasumując. Float 36 Grip 2 + MRP ramp control fpytke. Fox X2 też fpytke, jednak sprężynka z tyłu będzie kolejnym krokiem.
Napęd
Poszedłem w GX bo ceny innych kitów zabijały. Na dzień dobry pozbyłem się kasety i korby GX na rzecz XX1 (kaseta) i X0 (Korba). Różnica w masach kasety (447g vs. 265g) i korby (680g vs. 493) daje prawie pół kilo oszczędności, więc wydawało się to zasadne. Do tego kaseta nie dzwoni przy zmianach biegów jak kloszradzki wózek i jest dużo trwalsza.
Przerzutka GX została. Nie widze sensu ładowania czegoś lepszego przy cenach zmieniarek SRAMa. A wiadomo, że raz – dwa razy na sezon zmieniarka samoistnie się urwie. Różnica w masie do wyższej grupy to jakiś śmiech.
Sam napęd działa poprawnie, ale bez szału. Lubię SRAMa za to, że działa nawet jak jest krzywy – dotyczy to nawet eagle. Jednak w Eagle precyzja ustawienia lekko zabija. Niestety napęd rozregulowuje się chętnie i mało kiedy działa idealnie. Można powiedzieć, że mamy napęd odporny na syf, skrzywienia, ale jednak wymagający ciągłej regulacji.
Kaseta 11-52 przy zębatce 32 z przodu załatwia problem ze wszystkimi podjazdami. Przełożeń nigdy nie zabrakło w żadną stronę. Nie szedłbym w mniejszy tył bo to jednak 29 i taka patelnia się przydaje.
Manetka w GX jest zapewne zrobiona ze zgrzanych, zużytych kondonów, no, ale działa. Trzeba tylko polubić ten kutasi feeling, w porównaniu do wyższych grup. Następnym upgradem napędu, będzie zmiana na Shimano. Ciekaw jestem, jak to będzie działać, ale opinie są obiecujące. Podobno sam się nie rozregulowuje a przerzutki są tańsze. To oznacza, że po urwaniu mniej będzie bolało a dzieci me będą mogły jeść więcej. Pewnie Shimano będzie mieć inne bolączki. W sumie jeśli komuś napęd zawsze działa idealnie, to znaczy, że nie jeździ lub jeździ po szosie.
Pedały na jakie się zdecydowałem to Sixpack Menance. Ważą 430g, kosztują 200PLN, mają dużo łożysk i żyją !! W przeciwieństwie do super – ultra – gównianych Spanków za 600PLN które posiadałem razem z Masko wcześniej. Tu, po roku zero luzów. Kultura pracy genialna. Jedynie gwinty w pinach trzeba posmarować jakimś mocniejszym loctite aby nie znikały. Tzn nie znikają gwinty lecz piny.
Napinacz i taco pochodzą od Absolute Black. Wcześniej miałem od nich zębatkę – jajo i było chyba wykonane z borsuczych napletów. Serio – chcecie zębatkę którą noworodek może prostować palcami, kupcie jajo od AB. W kwestii napinacza więc byłem sceptyczny. Niesłusznie. Taco nie raz dostał strzały i żyje. A jazda Kazirodcą czy Żmiją na Ślęży nie go rozpieszcza. Sam napinacz dobrze trzyma, łańcuch spada mega rzadko a waży tyle co nic.
Stery
Domyślnie Canecreek Forty. Super sprawa. Dolna miska leci w takim tempie w jakim dochodzi ksiądz proboszcz po zlizaniu mu śmietany z kolana. Podobnie jak w przypadku kiery, nie kumam czemu ibis nie wrzuci czegoś lepszego. Od razu wymieniłem dolne łożysko na łożysko z Cane Creek 110 i jest git, a koszt znikomy.
Kokpit
No fabryczna kiera Ibisa woła o pomstę do nieba. Od razu wyleciała z roweru. Wraz z mostkiem. Chciałem 35mm zamiast 31.8. Przy kole 29”, skoku 160 i szerokości wiosła 80cm, dobrze mieć coś sztywniejszego a ponieważ to dreambike to jeszcze biżuteryjnego. W końcu na tę część patrzę się najwięcej. Chłopaki z Thirty Three zaproponowali Renthala wraz z mostkiem. Nie oponowałem. Kiera jest sztywna, tłumi i lubię jej feeling.
Początkowo irytował mnie mostek z tym jego tytanowym kolorem, ale jakoś to nie boli tak bardzo przy Hopeach w kolorze raw alu. Mam duże łapy więc grupy to ESI super chunky. Spisują się jak odi rogue, ale są niebieskie, wiec jestem zadowolony. Zmiana kiery od razu podniosła przyjemność w spółkowaniu z rowerem.
Heble
W kicie GX były chyba 4 tłoczkowe deore z jakimiś dziwnymi tarczami. Ja nie wiem co to miało być. Same heble hamowały dobrze, ale klocki i tarcze zużyły sie do zera u wszystkich po niespełna miesiącu. To jest jakiś dramat. Tarcze poszły w śmieci, heble do zapasowych rowerow. Całym teamem. Przesiedliśmy się z tarczami i heblem na hope Tech3 E4. Jest to biżuteria. Miło się patrzy. Jakość wykonania sztosik. Hamują dobrze, choć są humorzaste. Kilka osób w teamie co jakiś czas musi je przelewać aby nie kurwić. Ja nie miałem z nimi problemów. Hamują i modulują dobrze. Chrzest miały na LaPalmie, gdzie wysokość zjazdów to 2500m i mnie przy moich 87Kg nie zawiodły.
Koła
Zajebioza. Szerokość wew 35mm, zew 41. Wungiel. Przy tej szerokości zestaw waży 1710g. Z piastami I9 ważyłyby 110g mniej i hałasowały jak stado os, ale trudno. Z kołami nic się nie dzieje. Jeżdżę bez wkładek. Nie biją, nie odkruszyły się a piasty nie zdechły. O piasty bałem się najbardziej, bo w poprzednim moim Ibisie, te piasty padły pierwsze. Teraz luz. Łożyska czyste, bębenek po roku używania łapie, jak leśny ssak syfilis czyli dobrze i szybko.
Koła są chyba jednym z większych zaskoczeń. Opona na nich ma kosmiczną szerokość i gripa. Do tego 7 lat gwary i ponoć brak wybrzydzania Ibisa przy crash replacement. Z tego też powodu pieprze wszystkie wkładki. Nie po to inwestuje w lekkie koła by im teraz wsadzić 200g jakiegoś gąbkowego gówna.
Sztyca
Bike yoke revive 185mm. Nic dodać nic ująć. Wcześniej Ibis ładował KSy. Potem się ogarnęli i zmienili dostawcę. Ja na szczęście dostałem wersję z BY. Więcej o niej pisaliśmy Bike Yoke Revive więc nie będę się rozpisywać. Chyba najlepsza sztyca na rynku.
Gadżety – One Up EDC i backcountry strap
Od jakiegoś czasu unikam jazdy z plecakiem za wszelką cenę. Dlatego Dętka i kartusze poszły na ramę, a narzędzia do sterówki. Oba patenty sztosik.
Wojciech Królikowski