Gdzie z tym rowerem?!

27 września, 2019 / Krzysztof Pałys

Ostatnio jechałem samochodem po mieście tradycyjnie słuchając za głośno muzyki i nienawidząc wszystkich kierowców dookoła. Na dodatek jeden rowerzysta prawie na mnie wpadł (nie ja na niego, żeby było śmieszniej), drugi zajechał mi drogę na światłach. Nie mam super auta, ale i tak szkoda mi go na celową kraskę z rowerzystą, blacha się pognie, będzie sporo tłumaczeń przed policją…

Ale zawsze po takich odruchach zastanawiam się, ile razy kląłem na kierowców, kiedy jechałem rowerem po mieście. Ogólnie tego unikam, bo nie ufam kierowcom a uważam, że śmierć pod kołami auta jest jakaś głupia, to już wolałbym chyba w aucie. Ale też niejednokrotnie, pokazywałem to i owo kierowcom, którzy wyprzedzali mnie na milimetry albo po prostu trąbili tak o – bo jechałem. Idźmy dalej, jeszcze bywamy czasem pieszymi! Wtedy nienawidzimy i kierowców, i rowerzystów rozpychających się na chodnikach. Będąc na rowerze analogicznie wkurzają nas piesi idący jak święte krowy szczególnie po ścieżkach rowerowych. I tak w kółko, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. O ile byłoby prościej znać podstawowe zasady ruchu drogowego, jeśli już korzystamy z jezdni lub ścieżek rowerowych. Ustęp dotyczący rowerzystów nie jest wcale opasły! A można się z niego dowiedzieć, kiedy nasza nienawiść jest uzasadniona, kiedy (w wyobraźni) docisnąć gazu lub (w wyobraźni) zaparkować grupie pieszych zajmującej całą ścieżkę rowerowej w… plecakach.

Tu kolega Królik jedzie ładnie po prawej stronie, jako pełnoprawny uczestnik ruchu.

A teraz do rzeczy, kilka zupełnie podstawowych prawd objawionych kodeksu dla każdego z nas, ponieważ jakby to nie brzmiało każdy z nas występuje często w tych trzech osobach…może bardziej rolach. Zacznijmy od dołu łańcucha pokarmowego. Po ścieżce rowerowej mają prawo poruszać się piesi, ale mają obowiązek ustąpić rowerowi pierwszeństwa, a nie obrzucać go mięsem, szczuć psem lub wjeżdżać w niego wózkiem. Rowerzysta z kolei może jechać po chodniku, jeśli nie ma innej drogi oraz wyznaczonej ścieżki rowerowej lub pasa ruchu dla rowerów, jednak w takiej sytuacji zawsze pieszy ma pierwszeństwo. Więc jeśli nie ma ścieżki to z kolei rowerzysta nie powinien kląć na przechodniów, rozjeżdżać ich lub kraść wózki z dziećmi. No i rzecz najbardziej gorąca – ulica! Mamy coraz więcej pasów ruchu dla rowerów, są one wyraźnie oznaczone na jezdni. Po nich mają prawo się poruszać rowerzyści i jeśli jadąc autem przecinamy taki pas, to należy im ustąpić pierwszeństwa. Pojawiło się też sporo miejsc, w których przed skrzyżowaniem jest całe pole na jezdni zamalowane na czerwono. To tzw. śluza dla rowerów. Brzmi kosmicznie a kierowcy i często też rowerzyści nie wiedzą za bardzo jak się na niej zachować – czy trzeba się jej bać, czy za wjechanie na czerwone pole idzie się do kąta? Na śluzie mogą się ustawić rowery, które będą zmieniały kierunek jazdy na skrzyżowaniu. Więc jeśli jadą dalej w tym samym kierunku, to niech nie zastawiają całego skrzyżowania, bo to prędzej czy później źle się skończy, ponieważ kości klei się gorzej niż carbon. I w końcu jedna z rzeczy, o której można znaleźć najwięcej dyskusji w sieci. Jak powinni jeździć rowerzyści po jezdni, jak powinna wyglądać ich kolumna i czy mogą jechać obok siebie? To może niczym Anna Maria Wesołowska zacytuję art. 33 kodeksu drogowego, ustęp 3a:

„Dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego.” Jasne? Jeśli nie utrudnia to kluczowe słowo tutaj.

Tu obywatel Słowik zjechał lekko do środka szosy, co też może uczynić widząc że nie blokuje nikomu ruchu.

Warto też wspomnieć, że jak się wyprzedza rower, to odległość auta od jednośladu powinna wynosić minimum metr! A wielu kierowców uważa najwyraźniej, że centymetr więc doczytajcie! Szczególnie, jeśli wyprzedzanie jest z prędkością większą niż 50 km/h na drogach podmiejskich. Każdy to to przeżył wie jak potem ścieka pot między pośladki.

Zapraszam do Włoch, to niezła szkoła tolerancji dla wszystkich. Niby jeżdżą okropnie i mają porozbijane auta a jednak jak mijają Was jadących na szosie, to właściwie zjeżdżają na sąsiedni pas, a poza miastem jeszcze często do Was machają i się uśmiechają. Czy to tylko kwestia cieplejszego klimatu? Nie sądzę…

Krzysztof Pałys

Dodaj komentarz

Czytaj także

Rowerowa nasza brać/mać

2 sierpnia, 2019 / Krzysztof Pałys