Bike Yoke Revive

7 października, 2017 / Masko Patol

Kiedyś

Około pięć lat temu w naszym towarzystwie sztyce regulowane posiadali tylko czystej krwi Sieradżanie. Wówczas największym plusem tego wynalazku był fakt, że w ogóle był. Z zazdrością patrzyliśmy jak gmerając sobie w okolicy moszny sztyca wydawała charakterystyczny syk i spuszczała się… w dół. W tym czasie my wycieraliśmy w sweter swoje ubłocone rurki i grzecznie wsuwaliśmy w ramę wsłuchując się w melodię trzeszczącego piachu.

Dziś

Sztyce regulowane spowszedniały i sam fakt posiadania nie jest już wystarczający. „Wajcha miłości” praktycznie odeszła w zapomnienie a producenci stosują różne manetki. Sama manetka może być rozdziałem do dyskusji na nie jednej randce.

Jaki jest więc obraz wymarzonej sztycy? Fajnie by było jakby działała conajmniej od weekendu do weekendu bez potrzeby serwisowania, nie zapowietrzała się i wysuwała płynnie nawet w ujemnych temperaturach a w razie czego żeby dało się ją naprawić bez użycia specjalistycznych narzędzi i wiedzy znachora. Rozwiązanie bardzo bliskie ideałowi udało się wprowadzić na rynek firmie Bike Yoke, która oddaje w nasze ręce sztycę Revive.

Polskim dystrubotorem jest marka, bez której nic by się nie stało, co się się stało – emtb.pl

Technicznie

Bike Yoke oferuje rurki o skoku 125, 160 i 185mm, wszystkie z nich charakteryzują się ponadprzeciętnie małą wysokością kołnierza a co za tym idzie długością całej sztycy. Dzięki temu zabiegowi w małych ramach można upchnąć sztycę o skoku 160mm (pod warunkiem, że rama nie ma dziwnie giętej podsiodłówki). Sztyca jest pneumatyczno-hydrauliczna sterowana manetką na klasyczną linkę.

Innowacyjne rozwiązanie, które zastosował Bike Yoke polega na nie-zastosowaniu systemu IFP.  W sztycy znajduą się tylko dwie uszczelki – wewnętrze uszczelnienie shaftu oraz uszczelnienie tłoka blokującego. Znaczy to mniej więcej tyle, że jest dwa razy mniej do zepsucia się, niż w przypadku sztyc np KS, FOXa czy RockShoxa, którzy stosują 4 uszczelnienia. Ponadto uszczelki, które zostały wyeliminowane to właśnie te stanowiące słabe ogniwo.

Empirycznie

Pierwsze plusy sztyca notuje już przy montażu, który jest dziecinnie prosty. Tak samo łatwy jest późniejszy demontaż, wystaczy tylko odpiąć „baryłkę” z wihajstra. To bardzo ułatwia czynności serwisowe  przy rowerze lub np podmiankę na zwykłą rurkę gdy jest taka potrzeba. Używając Reverba wyciągałem go tylko w celu oddania do serwisu. Linka jest zdecydowanie mniej upierdliwym medium sterującym niż olej. Nie zapowietrza się i nie zamarza co bardzo cieszy bo winteriscoming, a Reverb w zimie działa jak starczy wzwód.

Manetka Triggy 1-by kształtem jest zbliżona do tej od zmiany biegów. Dzięki temu obsługa jest bardzo intuicyjna i wygodna. Znajduję się dokładnie w tym miejscu, w którym powinna się znajdować. Jeśli używasz przedniej przerzutki to sory, musisz wybrać inną manetkę (2-by), która przypomina rozwiązanie stosowane np. przez KindShocka. Manetka posiada baryłkę do regulacji naciągu linki, więc nawet gdy nie dotniemy linki na styk to wyregulujemy wszystko za pomocą tejże baryłki. Mogłaby jednak być aluminiowa, bo plastik daje lekko tani feeling (baryłka, bo reszta jest z alu).

Manetkę Triggy 1-by można założyć na dedykowanej obejmie, która jest w zestawie lub do matchmakera. Dodatkowe pierdolniki do matchmakerów trzeba kupić osobno.

Sztyca od samego początku działa bardzo gładko i płynnie. Do jej schowania trzeba użyć zdecydowanie mniej siły niż przy Reverbie. Jak do tej pory nie udało jej się zapowietrzyć jednak gdy to nastąpi, uciążliwego SAGu możemy się pozbyć w kilka sekund przy użyciu tylko i wyłącznie klucza imbusowego o rozmiarze 4.

Wskrzeszanie

Podczas procesu odpowietrzania, powietrze zmienia jedynie swoje położenie względem oleju. Nie wydostaje się na zewnątrz, gdyż cały system jest zamknięty.

Oczywiście oprócz samej procedury odpowietrzania, którą można wykonać wszędzie raz na jakiś czas trzeba sztycę przeserwisować. Jak zapowiada producent to również jest bardzo proste i nie wymaga specjalnych narzędzi. Wystarczy klucz 7, 13, szczypce sagera oraz pompka do amortyzatora. Cały proces zajmuje 10min. Nawet jeśli jest to czas bardzo optymistyczny i miałoby to zająć godzinę to i tak dużo mniej niż odsyłanie sztycy do serwisu. Eliminuje to również dodatkowe koszty użytkowania.

Reasunmacja

Te kilka niuansów i ficzerów spowodowało, że kupiliśmy sztyce na własny użytek (o skoku 160mm i 185mm). Perspektywa prostego odpowietrzania nawet w warunkach polowych, prostota serwisowania a w gratisie większy skok i bardzo wygodna manetka warte są tych kilku stówek. Cena również jest bardzo konkurencyja zwłaszcza mając na uwadze tak dopracowany produkt.

 

Plusy

  • większy skok 160-185mm przy podobnej długości całkowitej
  • niski kołnierz
  • wygodna manetka
  • możliwość odpowietrzenia w terenie
  • świetny dystrybutor emtb.pl

Minusy

  • plastikowa baryłka przy manetce

 

O tym jak zachowuje się sztyca w zimie będziemy informować na bierząco, powoli zbliża się sezon na „sztyca mi nie działa” i wiążemy duże nadzieje, że z produktem od Bike Yoke ten slogan nie będzie miał juz pokrycia.

A tak wygląda serwis podstawowy. Całość zajmuje ok 10min.

Dodaj komentarz

Czytaj także

Sponsoring.pl

26 lipca, 2019 / Krzysztof Pałys

Testy rowerów

15 listopada, 2019 / Krzysztof Pałys