Rose Pikes Peak AM

24 lutego, 2018 / Masko Patol

Historia

Rose to niemiecka firma, która nadal jest w Polsce dość niszowa ze względu na sprzedaż bezpośrednią, co oznacza, że w sklepach icj nie uświadczycie. To nie pierwszy Rose, który wpadł nam w łapska, ale pierwszy który wpadł w moje! Muszę szczerze przyznać, że to też pierwszy Rose, który wydał mi się naprawdę sexy z wyglądu. Usłyszałem jeszcze, że skok 150 mm, że carbon, nowy Eagle i już się pojawiło przyjemne łaskotanie. Rozmiar M, też powinien przypasować. Nic tylko jeździć!

Z pudełka

A ja dostałem rower już skręcony! Więc o pudełkach pisał nie będę. Naturalnie Rose to firma wysyłkowa, więc Wasze przyszłyby zapakowane skrzętnie w kartony.

Moje pierwsze wrażenie – lekki, pomyślałem niosąc go po schodach. Poza tym taki świeżutki prosto z fabryki, guma jeszcze pachnie, a heble… niedotarte. Waga rzeczywiście super – poniżej 13kg (12,8 kg), ja na co dzień jeżdżę na ramie amelinowej, ponieważ nie spotkałem na razie życzliwego bezdomnego w przeciwieństwie do niektórych członków naszego teamu. Więc dla mnie ta różnica jest wyczuwalna, również w kontekście sztywności ramy podczas jazdy.

 

Model, który dostałem to wersja All Mountain, która od Enduro różni się mniejszym skokiem (150 zamiast 160mm) i nieco lżejszym zawieszeniem. Testowy Pikes Peak był na Rock Shoxach – Pike’u i Delux. Znam to zawieszenie ze swojego roweru, więc bez problemu się z nim szybko dogadałem. Nie jest to top, ale moim zdaniem od tych amorów zaczynają się dobre zawiechy, te poniżej można brutalnie określić paździerzem. Jedyny Rock Shox, który tu mi nie pasował to Reverb, który jak wiemy lubi płatać figle przy niższej temperaturze na dworze.

 

Komponenty

Każdy Pikes Peak może być skonfigurowany na 3 sposoby w zależności od tak zwanego siana, które macie do wydania. Od Rock Shoxów po złote Foxy, od SLX’a po złote, cygańskie XX1. Przy każdej z trzech wersji roweru możemy jeszcze nieco pogrzebać przy konfiguracji, wymienić napęd, opony, gripy czy siodło, to się ceni! Nasz egzemplarz dostał nowego GX’a Eagle. Naprawdę lubię tę grupę, działa płynnie i szybko, nie widzę szczególnej różnicy między nim a X01. Jedyna jest w wadze, szczególnie w przypadku kasety. Ale naprawdę nie mogę narzekać na pracę GX, a dwunasty blat bardzo cieszy na podjazdach.

Nie do końca siadły mi heble Magura MT 5. Nawet po dotarciu i przypaleniu są dla tempe, znacznie bardziej wolę XT lub Levele. Nie zaprzyjaźniłem się z Magurą już do końca a heble jak wiemy ważna rzecz, mimo że trzeba je puszczać. Kokpit dla mnie bomba. Carbonowa kiera Race Face Six C i do tego mostek 35 Race Face Turbine. To dobrze grało, nie musiałem nic przy tym grzebać. Gripy jak zwykle standard, widziałem je już w 12644 rowerach, ale to uważam za pierdołę, którą każdy sobie wymieni, zresztą konfigurator na to pozwala. Cały konfig roweru dla mnie się sprawdził i robił robotę w terenie!

Podjazdy

Skok 150 mm i jego all mountainowatość powodują, że rower podjeżdża naprawdę dobrze. Jedyny problem jaki się uwydatnił to rozmiar. Sam jeżdżę na Mce Treka, i na początku myślałem, że M Rose mi też podpasuje, jednak właśnie podjazdy pokazały mi, że M jest nieco za mały. Rower jest długi i stosunkowo płaski, a jednak na podjazdach trochę się męczyłem przez pozycję, to jednak z pewnością kwestia rozmiaru.

 

Zjazdy

Tu jest bajka. Dla mnie to maszyna enduro i nigdzie nie odczułem, że ma za mało skoku. Zjazdowa, progresywna geometria powoduje, że rower naprawdę dobrze sunie w dół. Mało tego, jest sztywny i zwrotny, dobrze w nim się zarzuca tyłkiem. Mniejszy skok powoduje też, że łatwiej przeskakiwać przeszkody i w ogóle skakać. Tutaj z kolei, to że rower był minimalnie za mały bardzo mi odpowiadało, świetnie dało nim się manewrować na zjazdach, dobrze się układał w zakrętach, był jak wygimnastykowana, drobna kobieta w rękach dużego atlety podczas stosunku na kanale Brazzers. Jest jeszcze jedna ciekawostka, czyli system zwany ProGeo. Jest to śruba pozwalająca zmieniać geometrię roweru na 4 sposoby, dostosowując ją do zjazdów lub podjazdów. Robi się to szybko i łatwo za pomocą imbusa nr. 6. Ja odczułem rzeczywistą różnicę przy skrajnych ustawieniach podjazdowych (steep) i zjazdowych (slack). Niektórzy twierdzą, że to niepotrzebny bajer, jednak moim zdaniem można zaobserwować zmianę geometrii, a jeśli kogoś to nie obchodzi to może ten system po prostu olać.

Podsumowanie

Dla mnie Pikes Peak to naprawdę dobry rower do enduro. Dobrze podjeżdża, bajecznie zjeżdża. Skoku więcej nie trzeba, chyba że jeździsz tylko po czarnych trasach alpejskich bike parków oraz Rebbull Rampage. Rower można różnie skonfigurować wychodząc od trzech bazowych wersji w zależności od zasobności portfela. Jakbyście spotkali hojnego bezdomnego to nawet możecie nabyć wersję za ponad 5 500 Euro, ozłoconą Foxami i Sramem XX1. Rower jest lekki i zwinny, no i muszę przyznać, że naprawdę podoba mi się jego design. Z naszej wersji wywalacie heble i sztycę i macie „cycuś pizdeczka delikatesik…” Czyli zapraszam tutaj: www.rosebikes.pl

Naturalnie możecie wziąć też trochę cięższą (o ok. 1 kg) wersję EN (enduro) ze skokiem 160 mm, co daje jeszcze większy wybór w kontekście Pikes Peaka.

Plusy

  • Komponenty
  • Jest wszystko co trzeba, Sram GX daje radę, szczególnie teraz z dwunastym blatem.
  • Zmienna Geometria ramy
  • Lekki
  • Dobry i lekki kokpit, przypasował moim dłoniom i oczom.

Minusy

  • Heble! Nie pokochałem Magury MT 5 i szkoda mi czasu na drugie podejście.
  • Sztyca Rock Shox Reverb – wprawdzie podkręciliśmy jej prędkość, ale na mrozie i tak wykazuje impotencję. Na szczęście w konfiguratorze można wybrać Foxa.
  • Konstrukcja ramy przy śrubie od ProGeo stanowi pojemną kieszeń na błoto.

O jeźdźcu

Rozmiary Pałysa

Wzrost: 180 cm
Długość nóg: 88 cm (od prostaty do ziemi)
Długość tułowia: 55 cm (od biodra do obojczyka)
Długość rąk: 80 cm (od pachy do końca fakera)
Długość pęta: 19cm

Masa: 74 kg

Jedna myśl w temacie “Rose Pikes Peak AM”

Możliwość komentowania jest wyłączona.

Czytaj także

Robin Wallner (Ibis Cycles Factory team) – wywiad

1 listopada, 2019 / Krzysztof Pałys

Gdzie z tym rowerem?!

27 września, 2019 / Krzysztof Pałys