Bieszczading
A może by tak wszystko rzucić i pojechać w Bieszczady?? Czemu nie, najlepiej zabrać ze sobą rower.
Te rejony nie są zbyt popularne wśród rowerzystów, przynajm
niej takie odnieśliśmy wrażenie jeżdżąc tam przez dwa weekendy. Na szlakach spotykaliśmy bardzo mało turystów i tylko raz grupkę ludzi na rowerach. Jeździliśmy tylko poza Bieszczadzkim Parkiem Narodowym. Szlaki są zatem dzikie, często mocno zarośnięte. To tworzy niesamowity klimat dlatego warto się tam wybrać na dłużej, żeby lepiej poznać teren.
Impulsem do odwiedzenia tego rejonu były zeszłoroczne zawody MTB Enduro series, które zamykały sezon 2016. Bazę noclegową mieliśmy w miejscowości Roztoki Górne, rzut kamieniem do słowackiej granicy.
Trip 1
37,9km; 1074m; Jabłonki – Rabe – Baligród – Jabłonki
GPX
Auto porzucamy w Jabłonkach (553mnpm) i lecimy na szutrowy, czarny szlak. Po pięciu kilometrach mijamy charakterystyczną dla Bieszczad ‘’instalację” – retorty.
Po ok 7 km – dobijamy do czerwonego, idącego z Wołosania (Przełęcz pod Jawornem). Odbijamy w prawo i po ok 600 m jesteśmy na Jawornem (992 m).
Chwilę się zastanawialiśmy czy jechać w lewo czerwonym, czy żółtym, jednak koniec końców żółty wyglądał atrakcyjniej. 3-kilometrowym zjazdem lecimy do SBN Rabe. Rajcujący, szybki zjazd i jak się okazało po 3 tygodniach od naszej wizyty był tu 2 OS Enduro MTB Enduro Series Baligród, a czerwonym poprowadzona była dojazdówka. Wygraliśmy w życie.
Od bazy asfaltem zjeżdżamy do Rabego gdzie po odbiciu na Roztoki straciliśmy 20 minut na poszukiwanie nieistniejącego szlaku. Spadamy do Baligrodu na ojebunek. Przy stole meldujemy się po ok 4h od wyjazdu z parkingu. Po przerwie z Baligrodu kierujemy się na Stężnicę by po chwili skręcić w prawo w nieoznaczony teren… oczywiście w poszukiwaniu śladu, który podobno, ktoś tutaj zostawił.
Po 2 km przebijania się chaszczami, szczurzenia sarnimi tropami i knurzenia po polach trafiamy na niebieski Baligród – Berdo. Śliczny szlak. Wspinamy się wypychem ok 1km i wracamy niebieskim aż do asfaltówki. Świetny zjazd, w większości techniczny ale momentami szybki. Warto zobaczyć. Z tego miejsca do auta mamy 6,5km.
Trip 2
44,2 km; 1904m; Roztoki Górne – Dołżyca – Kalnica – Smerek – Roztoki Górne
GPX
Start z bazy Roztoki Górne w kierunku granicy ze Słowacją. Po 1200 m asfaltowego podjazdu jesteśmy na Ruskim Sedle (801 m n.p.m.) i od tego momentu kontynuujemy wycieczkę już terenem, wspinając się na Okrąglik (1101 m n.p.m.).
Bardzo ładny fragment szlaku ale bez większych możliwości obserwacji widoczków. Średnie nachylenie tego odcinka to jedyne 10% ale trasa jest tak ukształtowana, że większość wspinaczki to forma wypychu.
Na Okrągliku skręcamy w lewo na czerwony, wiodący do Cisnej (Główny Szlak Beskidzki). Jeszcze 1,5 km i jesteśmy na Jaśle (1140 m n.p.m.). Teraz czeka nas ok 8 km jazdy w dół, teoretycznie bo zjeżdżamy na 550m do Cisnej. Teoretycznie, bo okazuje się, że cała trasa to na zmianę zjazd-wypych-zjazd-wjazd-zjazd-wypych-zjazd itd. Istotniejszych ”hopek” naliczyłem po drodze 8.
Z Cisnej kawałek asfaltem do Dołżycy i tu wsiadamy na czarny. Do Fałowej mamy 3 km i 420m w górę, ciężkie podejście, nie dość że stromo to teren nie do jazdy. Później jeszcze siodło, szczyt i zjazd w stronę schroniska w Jaworzcu. Bardzo fajna szybka trasa leśna ale w pewnym momencie straciliśmy szlak i darliśmy ubitą na kamień zrywkową. Warto się rozglądać, żeby całość zjechać singlem. Dojeżdżamy do Wetliny i odbijamy z czarnego na… nieoznaczony. Jedziemy w ciemno 4km ok do Kalnicy a potem asfaltem do Smereka. Od Smereka coraz bardziej stromo. Wspinamy się na Fereczatą (1102 m n.p.m.) Do szczytu Pod Okrąglikiem mamy 3-kilometrowy odcinek XC czyli góra-dół-góra-dół itd. Trasa bardzo malownicza, odcinki leśne przeplatają się z otwartymi przestrzeniami które przy dobrej pogodzie pozwalają nam podziwiać piękne okolice.
Zataczając 35-cio kilometrową pętlę wróciliśmy do Okrąglika. Pozostaje nam zjazd do bazy.
Ciężkie podejście z początku wycieczki staje się teraz super zjazdem, krętym, z różną gradacją. Piękne zakończenie na koniec dnia. Można się tu naprawdę nieźle rozpędzić ale trzeba uważać na wyrastające co rusz betonowe słupki.
Trip 3
48,8 km; 1571m; Roztoki Górne – Wetlina – Smerek – Cisna
GPX
Start jak poprzednio, przedzieramy się na Okrąglik (1101 m n.p.m.) ale tym razem, kontynuujemy mocno pofałdowanym szlakiem granicznym (niebieski – polski, czerwony – słowacki).
Zjazdy co chwilę przeplatają się z krótkimi podjazdami lub „podchodami”. Widoki zmieniają się tak drastycznie jak ukształtowanie terenu. Co chwilę wyjeżdżamy z lasu by przemykać po jagododajnych połoninach by za moment wpaść na leśnego singla którego granice wyznaczają krzaczki dojrzewających jeżyn. Na połoninach radzę nie zbaczać z wąskich singli bo bardzo często w krzaczkach jagód można znaleźć dość duże nory które skutecznie mogą połknąć przednie koło i wysadzić nas z nad kierownika.
Wspinamy się na Dziurkowiec (1115 m n.p.m.) i zaraz za nim na Rabią Skałę (1199 m n.p.m.) W tym miejscu skręcamy w lewo na żółty szlak, krótki zjazd, podjazd, znowu krótki zjazd, kilometrowe podejście i jesteśmy na Jaworniku (1021 m n.p.m.). Na Jaworniku odbijamy w prawo na zielony szlak do Wetliny. Czeka nas prawie trzy kilometrowy zjazd do Wetliny. Urokliwe single zmieniają się w szutrówkę ale nie ma co płakać, okolica jest piękna, trasa leci lekko w dół, można podziwiać widoki lub ćwiczyć manuala.
Dla zielonego szlaku jest jeszcze alternatywa w postaci kontynuacji żółtego z Jawornika. Wydłuża się lekko odcinek zjazdu leśnego i omija 2 km asfaltu. Jesteśmy na 897 czyli Wielkiej Pętli Beskidzkiej ale, że nie pędzimy na MC tylko na rowerach to dojeżdżamy tylko do Smereka i skręcamy na południowy zachód szlakiem nieoznakowanym wzdłuż potoku Bystry. Po ok 4km i przekroczeniu rzeki skręcamy na zachód w kierunku Cisnej. Cały czas lawirując u podnóża pasma wbijamy na 819 m n.p.m. i zostaje nam ok 8km lekkiego zjazdu do Cisnej zakończonego krótkim, krętym singlem z korzeniami i agrafkami. Cukiereczek 🙂
Teraz zostaje nam tylko powrót do bazy w Roztokach Górnych – asfaltowe 9 km up.
Trip 4
46,9 km; 1210m; Cisna – Baligród – Jabłonki
GPX
Samochód zostaje w Cisnej i robimy 9-cio kilometrową rozgrzewkę po 893. Na „nasz”, czarny szlak wjeżdżamy w Jabłonkach i dajemy się prowadzić na Łopiennik (1069 m n.p.m.). W wielu miejscach ze względu na nachylenie terenu, powalone drzewa czy głazy nie da się jechać i po prostu zostaje wypych lub wnoszenie roweru na barkach. Zostawiamy tam wiele potu ale okolice są przepiękne a widoki warte każdej kropli potu.
Odbijamy w lewo na niebieski szlak Łopiennik – Berdo. 2 kilometry zjazdu i następne 3 lekko pod górę ale znowu traską, taką trochę xc, up&down, aż do sztytu Durnej. Ogólnie zjeżdżamy o 200 m niżej by znowu wspiąć się o 100. Teraz zostaje siedmiokilometrowy zjazd w kierunku Baligrodu.
Trasa kończy się zjazdem, na który wpychaliśmy podczas pierwszego tripa. Zdecydowanie lepiej robić ją w tym kierunku, chociaż i tak jest sporo wpychania. 500m w dół z niewielką ilością krótkich podjazdów, trasa ładna i dość łatwa, dająca dużo przyjemności z jazdy. Do Baligrodu udajemy się jeszcze na żarełko po po drodzę do auta nic nie będzie. Po żarełku wracamy asfaltem do wozu.
Jazda po Bieszczadach jest zgoła odmienna od tego co mamy pod nosem (Sudety). Szlak zazwyczaj wiedzie przez kilka szczytów, od progu wita nas sowitym podjazdem lub – nie rzadko – wypychem. Później, gdy wydaje nam się, że już będzie tylko w dół, po drodze pojawia się kilka „pryszczy” wprowadzające nas szybko w beztlen. Generalnie na każdej wycieczce zdecydowanie towarzyszyło nam uczucie, że cały czas podjeżdżamy. Warto uzupełnić przenośny paśnik bo schronisk po drodze nie ma. W strategicznych miejscowościach nie ma problemu z jedzeniem.
Wycieczki można urozmaicić o odcinki specjalne z MTB enduro series Baligród (GPX) jeśli da się je jeszcze znaleźć.