MRP Hazzard + sprężyna progresywna

1 stycznia, 2020 / Masko Patol

Pierdololo

Będąc małym chłopcem, często koledzy straszyli mnie, że założą mi sprężynę do Ripmo jak będę im uciekał na zjazdach. To było rok temu, a ja miałem wtedy 34 lata. Dziś, gdy jestem już dorosłym mężczyzną (bez wąsów) postanowiłem sprawdzić czy mój strach przed nieznanym był uzasadniony. Tym sposobem do mojego roweru trafił damper MRP Hazzard.

Sprężyny w rowerach enduro pojawiają się coraz częściej, wystarczy pooglądać fury z EWSu. Jeszcze kilka lat temu trend był zupełnie odwrotny i dominowało powietrze. Zadomowiło się ono nawet w rowerach do tak zwanego danhilu, co może wieszczyć koniec świata i okolic jak czarnoskóry papież. Wiadomo, że powietrze jest za darmo a stal nie, ale z jakiegoś niewyjaśnionego powodu dampery powietrzne wcale tańsze nie są. Prawdą natomiast jest, że największym komplementem dla dampera powietrznego jest przyrównanie jego pracy do sprężyny. Idąc tym tropem, czy może być coś bardziej zbliżonego do pracy dampera sprężynowego niż praca dampera sprężynowego? Nie sondze.

Marka z Colorado określa przeznaczenie dampera między all mountain a enduro jednak chyba chodzi tu o różnice międzykontynentalne w nomen(omen)klaturze gdyż do roweru ścieżkowego sprężyna pasuje jak Zenek Martyniuk do filharmonii. Charakter roweru po zamontowaniu resora zmienił się nie tylko wizualnie. Pierwsze przejażdżki pokazały, że będzie to udany romans z wielokrotnością zbliżeń i bynajmniej nie będą to zbliżenia twarzoczaszki ze ściółką. 

Sprężyna dodaje badassowego looku.

Hazzard występuje w przyrodzie w trzech różnych standardach, w standardzie standardowym, metrycznym oraz trunnion. Łącznie mamy do wyboru 17 różnych “standardowych” długości za co serdeczne Bóg zapłać i na wieki wieków elo branży rowerowej. MRP dokłada do tego możliwość zakupu sprężyny progresywnej co jest w moim przypadku kluczowe i zbawienne, gdyż rower na którym jeżdżę na co dzień po bułki jest policzony pod damper progresywny (w domyśle – powietrzny). Dla fanów tuningu kolorystycznego w komplecie są także różne warianty kolorystyczne nalapek.

Rezerwuar, w którym znajduje się IFP napełniony jest azotem.

Wrażenia

Rzucając w damper okiem można stwierdzić, że jest wykonany bardzo schludnie. Bez zbędnych przetłoczeń i sterczących kutasików. Konstrukcja budzi zaufanie a pomarańczowa anoda cieszy dopiero co wyrzucone oko. Dla fanów stonowanej kolorystyki istnieje też opcja w czarnej anodzie. Pierwowzorem Hazzarda jest damper Elka Stage – amortyzator nad którym kilka lat temu rozpływała się brać rowerowa z zamiłowaniem do grawitacyjnych odmian kolarstwa. 

Regulancje HSC i LSC odbywają się beznarzędziowo. Każda zmiana sygnalizowana jest wyraźnym kliknięciem.

Settingsy

Damper posiada regulację wolnej (12 klików) i szybkiej kompresji (33 kliki), tłumienia powrotu (22 kliki) oraz naprężenia wstępnego (pierścień ściskający sprężynę). Ustawienie HSC i LSC odbywa się przy pomocy pokręteł, które pracują bardzo precyzyjnie z wyraźnym kliknięciem. Do zmiany ustawień reboundu potrzebny jest imbus 3 oraz lewarek samochodowy (żart, ha ha, stop). 

I co najważniejsze (podobno) przy wspinaniu – damper uzbrojony jest w dźwigienkę nieskrępowanego podjazdu, czyli blokadę wolnej kompresji, która działa bardzo dobrze niemal blokując damper. Szybka kompresja przy tym jest wciąż otwarta, dzięki czemu nie ulegniemy rozczłonkowaniu jeśli omyłkowo rozpoczniemy zjazd z wihajstrem w pozycji zablokowanej a na naszej drodze pojawi się duży kamień.

 

Szeroki zakres regulacji pozwala precyzyjnie ustawić damper pod siebie i choć posiada on tylko jedną regulację mniej niż Fox X2 to w moim odczuciu jego ustawienie jest o niebo łatwiejsze. Inaczej mówiąc, dużo trudniej sprawić aby damper pracował jak dębowy kołek. Przy sprężynie odpowiednio dobranej do wagi rajdera i z “fabrycznymi” ustawieniami możemy się cieszyć toną gripu a poświęcając odrobinę więcej czasu precyzyjnie ustawimy ustrojstwo pod siebie. 

Dźwignia Nieskrępowanego Podjazdu nie posiada luzu i nie opadnie nieoczekiwanie sama jak członek 60 latka.

Na co to komu potrzebne?

Jaki był cel montowania sprężyny stalowej zamiast powietrznego dampera? Po pierwsze ciekawość jak to działa. Krążą legendy, że Ripmo nie bangla z tego typu damperem. Zagłębiając się w temat, nie działa nie dlatego, że zła wróżka rzuciła na niego czar “niedziałaniazesprężyna”. Jak wiele ram z VPP Ripmo wymaga progresywnego dampera ze względu na “dźwignię” i liniowo działający damper przelatywałby przez skok. W damperze powietrznym bottom out jest ustawialny poprzez tokeny, w sprężynie ta opcja nie istnieje. W sportach motorowych i samochodowych sprężyny progresywne są stosowane od lat. Teraz możemy się cieszyć tym “wynalazkiem” także w rowerze. Jednak nie samym Ripmo człowiek żyje. Progresywna sprężyna łączy w sobie zalety dampera powietrznego oraz sprężynowego w każdym rowerze, a jest błogosławieństwem w przypadku ram zaprojektowanych pod damper powietrzny.

Przy wadze ok. 72kg w butach, kasku i kluczami od chałupy wybrałem sprężynę 400+. W Rzeczypospolitej Polskiej nazwa ta może być nieco myląca. Nie oznacza ona bowiem 400zł na każdy nowy damper w rodzinie. Należy to odczytać tak, że w początkowej fazie skoku sprężyna działa jak 400lbs natomiast przy wykorzystaniu skoku w  90% jak 450lbs. Jeśli zatem dotychczas używałeś twardszej sprężyny aby zapobiec zapadaniu się dampera, teraz możesz odmienić swoje życie i cieszyć się większą czułością na początku i w środku skoku. Podparcie w środkowej części skoku można naregulować tłumieniem wolnej kompresji w zależności jaki feeleing lubisz.

Rower zyskał przede wszystkim na stabilności i znacznie szybciej uspokaja się po lądowaniu. Momentalnie czuć przyklejenie do Matki Ziemi przez co reakcja na kolejne przeszkody zachodzi szybciej. Przewagę czuć także na trawersach i podczas jazdy po luźnym podłożu czyli wszędzie tam gdzie małe nierówności potrafią skutecznie wyprowadzić z równowagi. Co ciekawe zupełnie nie stracił na skoczności, a nawet powiedziałbym że zyskał. Potwierdziła to udana próba skoku przez tyczkę na wysokości 60cm. Pokaźny odbojnik wręcz krzyczy “przypierdol” i powiedz światu jak było a zagęszczone zwoje na końcu mówią “nie dasz rady”.

Prosta konstrukcja wieszczy bezproblemową pracę, serwis nie wymaga tylu narzędzi a interwały serwisowe są dłuższe. Mniejsza ilość uszczelek sprawia, że damper nie grzeje się tak jak powietrzny przez co jego praca jest bardziej konsekwentna na długich zjazdach. Posiada także mniejsze tarcie spoczynkowe, przyłożenie niewielkiej siły powoduje ugięcie sprężyny. Jeśli nigdy nie miałeś okazji poczuć surowego chłodu stali między nogami to zdecydowanie polecam spróbować Hazzarda.

Rebound ustawimy kluczem ampulowym 3.

Podsumowanie

MRP Hazzard to kawał solidnego sprzętu, który budzi zaufanie już przy pierwszym kontakcie wzrokowym. Pomimo, że marka należy raczej do tych mniejszych jakość wykonania zupełnie na to nie wskazuje. Szeroki zakres “standardów” oraz dostępność sprężyny progresywnej sprawia, że możemy go zastosować prawie do każdego roweru. Jest przy tym tańszy niż konstrukcje konkurencji jak Fox DHX2, EXT Storia czu Öhlins TTX. 

Plusy:

  • Duża czułość na małych nierównościach
  • Większa przyczepność na luźnym i sypkim podłożu
  • Uczucie natychmiastowego sklejenia po lądowaniu
  • Nie grzeje się tak jak damper powietrzny dzięki temu działa bardziej konsekwentnie na długich zjazdach
  • Prosta konstrukcja
  • Dłuższe interwały serwisowe
  • Sprężyna progresywna zapobiega dobijaniu

Minusy:

  • Waga (ok. 870g)
  • Czasem coś hałasuje
  • Trudniej zmienić sprężynę niż upuścić/zwiększyć ciśnienie

Gdzie kupić?

MRP Ramp Control możecie kupić bezpośrednio na stronie dystrybutora:

www. strangesummit.com

We Wrocławiu znajdziecie je także w sklepie ThirtyThreeBicycleStudio:

www.thirtythree.pl

Paweł Pupiń (Masko)

Dodaj komentarz

Czytaj także