NS Snabb E1 Carbon 27,5″

7 kwietnia, 2017 / Masko Patol

Pierdololo

NS Snabb przyzwyczaił nas do bezawaryjnego sprzętu bez zbędnych bajerów. Nowa odsłona „Szybkiego” nie zawodzi, a jednocześnie pozytywnie zaskakuje.

Na zestaw składają się komponenty sygnowane logo NS w połączeniu ze sprawdzonymi produktami amerykańskiego giganta, firmy SRAM. Od frontu skoku dostarcza Pike w wersji Solo Air z tłumikiem Charger. Za lejce służy karbonowa kierownica o szerokości 780 mm, w komplecie z mostkiem NS Quantum lite o długości 45 mm. Z tyłu wspiera nas RS Deluxe z trójstopniowym ustawieniem trybu kompresji. Z ciekawostek, w tłumiku zastosowane jest wymiarowanie metryczne zamiast calowego, oprócz tego z puszki został wyeliminowany górny uchwyt. Krzywka łączy się z puszką tłumika bezpośrednio. Takie rozwiązanie wykorzystuje między innymi Trek.

fot. Łukasz Kopaczyński.

Chwilę zajmuje nam dogadanie się z zawieszeniem. Z przodu na pewno pomoże dorzucenie tokenów, aby nieco zakrzywić charakterystykę ugięcia na końcu. Wówczas uzyskamy czuły widelec, który nie będzie wykorzystywał całego skoku przy każdej okazji. Z tyłu natomiast lepiej nie żałować SAG-u, zawieszenie jest pojemne, spokojnie można zastosować wartości rzędu 35-40%, wówczas wykorzystuje się całość. Z tak ustawionym sprzętem możemy ruszać na podbój każdej góry. Niestety, najpierw trzeba podjechać…

fot. Łukasz Kopaczyński.

Tu czeka mała niespodzianka, a mianowicie napęd, najbardziej aktualny z aktualnych Sram Eagle. Sadzamy zatem naszą krągłą cześć ciała na desce od SDG wspieranej na aluminiowo-tytanowych prętach i pniemy się w górę. Do dyspozycji mamy aż 12 przełożeń w zakresie 10-50, które spięte są łańcuchem z karbonową korbą Truvativ Descendant. To sprawia, że każde wzniesienie jest nasze, a łydki nie drżą na sam dźwięk słowa „ścianka”. Przy mocniejszej nodze śmiało można założyć z przodu 34 z lub 36 z (w standardzie dostaniemy 32 z), wtedy nie zabraknie nam przełożeń również w dół. Ok, jesteśmy na górze. Wtarganie niespełna 13,3 kg (waga z pedałami) nie było wyczynem, ale nie zrobiliśmy też tego w tempie maratończyka. Gen zjazdowy jednak przeważa.

fot. Łukasz Kopaczyński.

Możemy sobie jeszcze pomóc, zastępując dętki mlekiem. Koła są na to gotowe. Gdyby umiały mówić, pewnie by się nawet tego domagały. Wciskamy przycisk manetki Reverba, siodło zjeżdża w dół. Chwytamy za lejce i zaczynamy to, do czego rower jest stworzony. Tak, ZJAZD! Rower szybko się rozpędza, daje poczucie ogromnej stabilności. Rozstaw kół 1185 mm, górna rura 607 mm przy rozmiarze M i 66 stopni na główce. Wszystko jasne. Mimo długości wchodzenie w zakręty jest bardzo intuicyjne i wychodzi bardzo płynnie. Pomaga w tym krótki tył, dzięki któremu stawianie roweru do „pionu” także nie przysparza problemów. W glebę wgryza się duet Magic Mary i Hans Dampf w wersji Evo Trail Star, naciągnięte na obręcze NS Enigma o szerokości zewnętrznej 31 mm. Robią to dobrze! Aby zatrzymać ten karbonowy zestaw, mamy do dyspozycji hamulce Sram Guide RS na tarczach o rozmiarze 200/180.

fot. Łukasz Kopaczyński.

Snabb zdecydowanie lubi agresywną jazdę i trudny teren, poczucie stabilności, jakie nam daje na stromych zjazdach, sprzyja pokonywaniu kolejnych barier. Na przygotowanych ścieżkach trochę marnuje się jego potencjał, jednak dostarcza równie dużo zabawy. Lubisz szybko, trudno i ostro, a przy tym nie chcesz się martwić, że coś odpadnie? Chłopaki z NS pomyśleli o tobie, po raz kolejny.

fot. Łukasz Kopaczyński.

7anna.pl
Materiał/rozmiar: karbon, aluminium/M, L (43,7 mm)
Cena: 19 999 zł
Masa bez pedałów: 12,7 kg
Widelec/tłumik: Rock Shox Pike RCT3/Rock Shox Deluxe Debonair RT3
Korba/napęd: Truvativ Descendant/Sram X01 Eagle, 1×12
Przełożenia/szerokość kierownicy: 32, 10-50/780 mm
Hamulce/rozmiar tarczy: Sram Guide RS/200/180 mm
Koła: piasty NS Rotary 15 Disc, NS Rotary Casette 142, obręcze NS Enigma Roll, opony Schwalbe Magic Mary i Hans Dampf 27,5×2,35

Tłumik metryczny, nowa krzywka i nowe mocowanie tłumika, a w zamian łatwiejsze wykorzystanie skoku.

Korba z karbonu Truvativa i „pancerz” zabezpieczający ramę od dołu.

Tekst: Masko Patol dla magazynu Bike.

Jeździ: Maciej Wencel

Zdjęcia: Łukasz Kopaczyński

Dodaj komentarz

Czytaj także

Było sobie… drzewo

21 lutego, 2020 / Masko Patol

Gdzie z tym rowerem?!

27 września, 2019 / Krzysztof Pałys