WHYTE T-130 CR

13 listopada, 2018 / Krolik

Historia

To już trzeci ścieżkowiec Whyte’a o skoku 130 mm (choć ten ma z przodu trochę więcej), który trafił w nasze śliskie łapki. Skoro to już trzeci model z tej rozwijającej się serii, to można powiedzieć, że prowadzimy mały serial na ten temat, pytanie tylko czy to „Trudne Sprawy” czy „Barwy Szczęścia”?

Z pudełka

A ja znowu dostałem rower już skręcony! Więc o pudełkach pisał nie będę. Whyte jest firmą, która ostatnio nawiązuje współpracę z różnymi sklepami, więc Wasz rower też niekoniecznie przyjdzie do Was w pudełku. Firma jeździ też już od jakiegoś czasu wzdłuż i wszerz naszego pięknego kraju robiąc demo days, co pozwoli Wam przymierzyć się i pojeździć na wybranym modelu. To duży plus i przewaga nad wieloma firmami wysyłkowymi.

Pełna specyfikacja: Whyte Polska

Cena: 15 799PLN

Komponenty

Nowy T-130 występuje aż w pięciu (słownie: 5) konfiguracjach! Od bieda alu piszczy po cygańskie złoto w carbonie przy wersji Works.

Nasz to model CR, czyli rama z carbonium za wyjątkiem tylnego trójkąta, poprawnie działający NX eagle, heble SRAM gudie T (to skrót od Tanie), z przodu Rock Shox Revelation (nazwa nieco myląca) a z tyłu Deluxe RT. Do tego wszystkiego całkiem dobre obręcze WTB ST i kapeć w „blogerskim” rozmiarze 2,6 – żeby było co ściągać na zakrętach. Koło w rozmiarze 27,5 z przodu na Maxxisie High Roller II, co szanujemy i z tyłu Maxxis Rekon, czego nie rozumiemy, ale ślizgało się całkiem przyjemnie.

Podjazdy

Bez zarzutów! Dobrze dociążony przód, tylne koło nie tańczy rewii na lodzie a pozycja nie męczy (rozmiar L, Krzychu ma 180cm). Rower jest długi i płaski jak na Whyte’a przystało, przy dobrze dobranym rozmiarze ramy i ustaleniu wysokości mostka było naprawdę wygodnie i bez bólu pleców. Długość nie przeszkadza mu też przy ciasnych nawrotach na stronnych podjazdach, a w razie czego zawsze można zarzucić lekko tylnym kołem niczym amerykański blond rider z filmu na Jutubie.

Zjazdy

To jak zwykle kwestia trasy. Jeździliśmy nim po autostradowych singlach, po naturalnych ścieżkach leśnych o różnym nachyleniu i po typowej skalno-korzennej wyrypie. Rower prowadził się dobrze zarówno na trasach typu Srebrna Góra czy Bielska Rock and Rolla, jak i po bardziej stromych i wymagających fragmentach jak np. trasy na Szyndzielni. Warto zwrócić uwagę na to, że Whyte dał nieco więcej skoku z przodu, bo 140 mm, co zmieniło całą geometrię roweru, dzięki czemu lepiej zjeżdża od swoich poprzedników. Revelation pozostawia troche do zyczenia i przy tej cenie roweru spodziewalibysmy sie lepiej pracującego widła.

Przy tej szerokości opon zalecamy ich zamleczenie, ponieważ guma w środku grozi częstym cięciem przez obręcz. Poza tym dziewczyny wolą bez. W cyklu czepialskim, przyczepimy się również do hebli Sram guide T. T jak Tanie lub T jak Tępe albo T jak Tu jest kubeł.  Niestety są słabe, szybko się grzeją i stają gumowe, ale to domena Sramów z niższej półki.

Poza tym rower naprawdę daje radę. Jest stabilny, szybko się napędza i daje frajdę zarówno na łatwych singlach jak na nieco bardziej wymagających trasach MTB zwanych wręcz trasami enduro.

Podsumowanie

To dosyć uniwersalny rower. Jest na pewno świetnym ścieżkowcem tak, jak jego poprzednicy, ale mamy wrażenie, że lepiej od nich radzi sobie w trudnym terenie. To sprawia, że możecie go zabrać w naprawdę wiele miejsc i się na nim nie męczyć. Dobrym testem było zabranie go do Bielska, gdzie poziom tras jest bardzo zróżnicowany, a on radził sobie zarówno na gładkich singlach jak i na kamienistych klasykach jak „DH plus” czy „Stary zielony”. To naprawdę duża zaleta. Ujeżdżaliśmy go na Ślęży i Raduni gdzie można było zweryfikowć jak scieżkowiec zachowuje się na na prawde grubych kamieniach. Działał na prawdę zaskakująco dobrze jak na ten skok. A jak będzie chciał, żeby zabrać go do muzeum lotnictwa, to go zabierzcie do muzeum lotnictwa…

Jest stosunkowo lekki jak na tę konfigurację (14 kg) biorąc pod uwagę ciężkie obręcze i napęd NX. Tutaj nadrabia rama z „plastiku”.

Sztyca (KS Lev-Interga) działała naprawdę dobrze i bez żadnych problemów, nie przejawiała impotencji przy niższych temperaturach.

Gdybym miał taki rower dla siebie, to tylko zadbałbym o lepszy widelec i heble, reszta naprawdę zdała egzamin.

Dodam też, że ze względu na wygodną pozycję na jeźdźca, może być to spokojnie rower na dłuższe tripy. Amen.

Plusy

  • Carbonowa rama.
  • Większy skok z przodu od poprzednich edycji tego modelu.
    Dobre i sztywne obręcze.
  • Waga.
  • Dosyć uniwersalne przeznaczenie roweru (oczywiście nie przesadzajmy z braniem go na rampage albo sławnego, dolnośląskiego psychodropa).

Minusy

  • Rock Shox Revelation – bagiety już jado do jego projektanta łeło łeło!
  • Hamulce Sram Guide T – tutaj dzwoniłem już na płokułatułę.
  • Nie jest to do końca minus, ale pewnie wystarczyłyby spokojnie opony 2,5 zamiast 2,6.

 

Jedna myśl w temacie “WHYTE T-130 CR”

Dodaj komentarz

Czytaj także

Jesse Melamed – wywiad

9 października, 2020 / Krzysztof Pałys

Wszystkie gały w zawieszeniach

19 listopada, 2022 / Krolik